Drodzy chłopcy!
Wakacje już za nami. Pozostały po nich wspomnienia ze wspólnych, czasem rodzinnych, wyjazdów. Niektórzy z Was pojawili się w Szczytnej niedaleko Kłodzka, aby wziąć udział w kolejnym obozie letnim pod opieką czujnej i doświadczonej kadry. Pozwólcie, że powspominamy trochę tamten czas.
Zaczynamy!
„Szum!” – słychać jednego z wychowawców. „Stop!” – krzyczą chłopcy. Nastaje cisza. Chłopcy, w liczbie 48, podzieleni na cztery grupy oznaczone kolorami, mającymi także własne nazwy oraz patronów, słuchają z zainteresowaniem, co kl. Antoni – „kleryk obozowy” – ma im do powiedzenia. Jest już po porannych modlitwach, Mszy Świętej z kazaniem, śniadaniu oraz katechezach (o miłości bliźniego – ważny temat na obozie!) – a więc po wzmocnieniu duszy oraz ciała na czekające ich wyzwania w kolejnym dniu. „Kleryk obozowy” przedstawia wyniki z dnia poprzedniego, co spotyka się z okrzykami radości bądź smutku, a także omawia program rozpoczętego dnia. A był on bardzo zróżnicowany! Gry, wycieczki, zabawy, teatrzyk… Codziennie coś nowego.
Zacznijmy może od wycieczek. Odbyły się trzy: pierwsza na Białe Skały oraz Fort Karola w Górach Stołowych. Towarzyszył nam i po górskich szlakach oprowadzał znany już z zeszłego roku przewodnik, zwany, ze względu na zamiłowanie do opowiadania tzw. sucharów, „Tosterem”. W czasie drugiej wycieczki odwiedziliśmy Twierdzę Srebrna Góra. Jak wyglądały w dawnych czasach twierdze, jak było w nich zorganizowane zaopatrzenie, jak głośny jest wystrzał z broni prochowej – na te wszystkie pytania mogliśmy tam znaleźć odpowiedź. A na koniec: każdy chłopiec mógł strzelić na strzelnicy z broni, jakiej chciał. Ostatnia duża wycieczka to wyjazd do Kopalni Złota w Złotym Stoku. I tu czekały na nas takie atrakcje jak: zwiedzanie korytarzy dawnej kopalni wraz z obejrzeniem podziemnego wodospadu, przejazd podziemną kolejką oraz płukanie złota. Na pamiątkę każdy chłopiec otrzymał pamiątkowy certyfikat oraz ręcznie wybitą monetę!
Tyle atrakcji! A to jeszcze nie koniec.
Była bowiem jeszcze jedna wycieczka. Piesza. Do schroniska PTTK „Pod Muflonem”. Niby nic specjalnego, ale… prawie cały czas padało. Wszyscy byli przemoknięci od stóp do głów. Ale jak na chłopców i Rycerzy przystało, mało kto się skarżył.
Kiedy bez przeszkód świeciło słońce, bawiliśmy się na świeżym powietrzu. „Masada”, „Templariusze i Niewierni” – to niektóre z mało mówiących nazw dla tych, którzy na obozie być nie mogli. Oprócz tego piłka nożna (także na bardzo dobrze wyposażonej sali gimnastycznej w deszcz albo na Orliku w pogodę) oraz zapasy. Ile te gry potrafią wykrzesać ducha bojowego i energii!
Zajęcia przeplatane były dziesiątkami Różańca – podziękowanie Najświętszej Maryi Pannie za otrzymane łaski i prośba o kolejne.
Jedną z konkurencji były przedstawienia teatralne. Do wylosowania były dwa teatrzyki klasyczne („Legenda o złotej kaczce” i „Legenda o smoku wawelskim”), kukiełkowy (wiersz „lokomotywa”) oraz teatr cieni (bajki Mickiewicza). Wszystkie grupy poradziły sobie bez problemu.
Wieczorami mogliśmy słuchać kleryków oraz księdza diakona opowiadających nam o objawieniach fatimskich. Dwa razy mieliśmy okazję piec kiełbaski na ognisku. Nie zabrakło też gitary, na której kleryk Bartosz grał tradycyjne, patriotyczne melodie, a chłopcy towarzyszyli mu śpiewem.
W ramach rywalizacji odbyły się także gry terenowe. Każda grupa musiała odpowiadać na różne pytania oraz wykonać zadania sprawnościowe. Trudno nie było.
Obóz minął niestety bardzo szybko. Przyszedł czas na ostatnie ognisko, rozdanie nagród (gry planszowe, modele do składania oraz książki) i powrót do domu. Chłopcy byli pogodni oraz zadowoleni. Tak oto wakacje w Szczytnej były nie tylko okazją do odpoczynku, ale także do pogłębienia wiary, zawarcia nowych przyjaźni oraz rozwoju intelektualnego i sprawnościowego.
Drodzy chłopcy!
Kiedy powróciliście już do domów, na pewno nie jeden z Was myślał sobie: „Ciekawe, gdzie pojedziemy w przyszłym roku?”, prawda? Mamy nadzieję, że się zobaczy wszyscy razem na następnym obozie! Zapraszamy Was i wszystkich Rycerzy Krucjaty Eucharystycznej!
kl. Sebastian i kl. Bartosz