11 Marca 2023 roku pojechałem z księdzem Bartoszem i kolegami na zlot młodzieży męskiej w Karkonosze. W Wielkopolsce pogoda była dobra – częściowe zachmurzenie i 3°C. W górach miało być podobnie.
Grupa poznańska, złożona z pięciu chłopców wyjechała samochodem z księdzem. Młodzież z okolicy Wrocławia dotarła indywidualnie. Po drodze znajdował się pięciogwiazdkowy hotel. Niektórzy myśleli , że tam jedziemy. Jednak nasza kwatera okazała się trochę mniej luksusowa. Była nią wiata położona obok ośrodka wypoczynkowego w Sosnówce. W środku znajdowały się trzy stoły, dziesięć ławek i dwa grzejniki.
Dwa grzejniki to trochę mało jak na takie pomieszczenie. W trakcie snu temperatura spadała do 10°C . Noc spędzona w nieogrzewanym pomieszczeniu, śpiąc na karimatach, to niezapomniane przeżycie i test wytrzymałości. Obudziliśmy się o 5:30. Wszyscy wstali z entuzjazmem, ponieważ czekała na nas Śnieżka. O 6:00 uczestniczyliśmy we Mszy św. z wykładem o prawdziwej wolności.
Po śniadaniu start! Najpierw wspinaliśmy się korytem starego wąwozu na szczyt Czoła,
by potem zejść do Karpacza i przejść ulicami do świątyni Wang.
Stamtąd ruszyliśmy pod górę, lecz śniegu było tak wiele, że trzeba było założyć raczki. Do Polany Bronka Czecha dotarliśmy naprawdę zmęczeni. Śnieg padał bardzo mocno, więc urządziliśmy postój. Następny etap miał trudny, ponieważ teren był stromy. Trasa doprowadziła nas do głównego szlaku Karkonoskiego. Wiódł on po grani nad kotłem Małego Stawu.
Wiatr wiał 90km/h, a w porywach nawet 110km/h. Przy spalonej strażnicy zadecydowaliśmy o powrocie. Byliśmy zawiedzeni, ponieważ znajdowaliśmy się niecałe 200 m pod szczytem. Zrozumieliśmy jednak, że decyzja jest roztropna. Gdybyśmy kontynuowali marsz, najprawdopodobniej trzeba by było wezwać GOPR. Po trzydziestu minutach dotarliśmy do schroniska Strzecha Akademicka, gdzie zjedliśmy obiad.
Ceny dań były bardzo wysokie. Za małą butelkę coli zapłaciliśmy 10 zł zamiast 4 zł! Po godzinie zeszliśmy do Samotni, a stamtąd do Karpacza. Czas w drodze powrotnej płynął bardzo szybko. W ośrodku wielu z nas poszło spać.
Kolejnego dnia po Mszy Św. wróciliśmy do domu. Według mnie była to piękna, lecz wymagająca wyprawa. Nie mogę doczekać się kolejnej!
Bóg zapłać dla księdza Bartosza.
Jacek